W poniedziałek siatkarki Energa MKS-u Kalisz pokonały u siebie zdecydowanie PTPS Piła 3:0. O spotkaniu z Piłą, problemach kadrowych i początku rundy rewanżowej opowiedział po meczu trener Jacek Pasiński.
Takie mecze są bardzo trudne, dlatego że zespół przeciwny nie ma nic do stracenia. Wychodzą, promują się i grają w zależności od tego na ile przeciwnik im pozwoli. Na szczęście dzisiaj nasz zespół, mimo że zdziesiątkowany kontuzjami, potrafił się zmobilizować i pokazać swoją wyraźną wyższość na parkiecie. Niektóre dziewczyny, które miały stanowić o trzonie, faktycznie stanowią o nim. Widać było dojrzałość w grze i spokojny wynik, który został lekko nadszarpnięty w drugim secie przez to, że chciałem dać pograć wszystkim zawodniczkom. Tam trochę ten wynik uciekł, ale w odpowiednim momencie nastąpiła koncentracja i wygraliśmy do 23. Generalnie jestem bardzo zadowolony, bo po paru porażkach przyszedł mecz, który wygrywamy zdecydowanie, bez zająknięcia.
W meczu z Radomką zadebiutowała Sylwia Kucharska, a w wyjazdowym spotkaniu z Budowlanymi kilka dni później Ola Gromadowska. W meczu z PTPS-em również obie pojawiły się na parkiecie, a dla Oli był to debiut w Arenie Kalisz.
Wiadomo, że dziewczyny, które ostatnio do nas przyszły są uzupełnieniem składu, nie stanowią o jego sile. Na pewno Sylwia i Ola są wzmocnieniem zespołu pod względem takim, że w obecnych realiach spokojnie możemy podjąć trening. W miarę czasu myślę, że dziewczyny będą wartościowymi zmienniczkami czy nawet wartościowymi zawodniczkami pierwszej szóstki. Na dzień dzisiejszy jeszcze trochę do tego brakuje i będziemy po prostu z nimi pracować. Są to fajne dziewczyny, o których na pewno jeszcze usłyszymy na siatkarskich parkietach.
Mecz z Piłą był trzecim po powrocie z kwarantanny. Zawodniczki wróciły do regularnego treningu i formy, co pokazał styl poniedziałkowego zwycięstwa, jednak pojawiły się inne problemy zdrowotne, przez co trener Jacek Pasiński nie mógł skorzystać ze wszystkich zawodniczek.
Cały czas borykamy się z kontuzjami. Oliwia Bałuk ma szczegółowe badania w tym tygodniu, Zuza Szperlak dzisiaj nie była zdatna do gry. Chwała jej za to, że wyszła i utrzymała przyjęcie. Przez to mogliśmy spokojnie grać naszą grę, później niestety dolegliwości się nasiliły, ale w drugim secie pomogła wchodząc na zagrywkę, utrzymała przyjęcie, obroniła piłkę i dzięki temu też wygraliśmy. Zuza i Oliwia są znaczącymi postaciami w naszym zespole i musimy jak najszybciej doprowadzić je do pełnej dyspozycji, żebyśmy mieli wartościowe zawodniczki i walczyli z najlepszymi w tej lidze.
Poniedziałkowe spotkanie było też drugim meczem z PTPS-em w tym sezonie, co oznacza początek rundy rewanżowej. Przed zespołem jeszcze pojedyncze kolejki do odrobienia, ale z okazji pierwszego rewanżu trener Pasiński podsumował pierwszą część sezonu.
Do momentu COVID-u było naprawdę fajnie, była walka. Koronawirus i zdrowie, co już mówiłem, z tym się niestety nie wygra. Nie wiemy czy skutkami choroby nie są też kontuzje Oliwii i Zuzy, bo pamiętajmy, że nie znamy jeszcze wszystkich skutków ubocznych tej choroby. Dochodzimy do siebie, dzisiaj bardzo dobra dyspozycja Moniki Gałkowskiej, bardzo dobrze piłki rozdzielała Ewelina Polak, nareszcie na odpowiednim poziomie zagrała Weronika Centka, Monika Ptak, Magda Damaske. Można o ich dzisiejszej grze mówić w samych superlatywach, ale nie wpadajmy w hurraoptymizm, bo zespół, który był naprzeciwko pierwszy raz stanął w tym ustawieniu na parkiecie. Weryfikacją na pewno będzie mecz w Bielsku za tydzień i tam zobaczymy jak daleko nam jeszcze do czołówki.