Po zaciętym, trwającym ponad 2,5-godziny meczu siatkarki MKS Calisia uległy AZS Politechnice Opolskiej 2:3 w pierwszym spotkaniu rywalizacji o miejsca 5.-8. w pierwszej lidze. Postawa, jaką zaprezentowały kaliszanki, pozwala jednak z optymizmem spoglądać na rewanż w Opolu.
Była to trzecia w tym sezonie konfrontacja obu ekip i trzecia, która zakończyła się pięciosetową bitwą. Trwała ona równo 2 godziny i 40 minut, więc dla siatkarek z Kalisza i Opola była niesamowicie wyczerpująca. Trudy spotkania nieco lepiej zniosły przyjezdne i to one wywiozły z Areny dwa punkty. Jednak aż cztery z pięciu setów kończyło się grą na przewagi, co potwierdza, jak zacięte były to zawody. W tie-breaku kaliszanki przegrywały już 1:7, ale dogoniły wynik, doprowadziły do remisu (9:9) i miały nawet dwa meczbole od stanu 14:12. Decydujący cios zadały jednak opolanki. – To było spotkanie, w którym tak naprawdę decydowało szczęście. Jeżeli cztery sety, w tym tie-break, kończą się na przewagi, to oznacza, że jeden z zespołów miał po prostu więcej szczęścia. Bez względu na wynik, po raz kolejny pokazaliśmy ogromną wolę walki i charakter, więc na rewanż pojedziemy pełni pozytywnej energii – mówił tuż po meczu trener Daniel Przybylski. Rewanżowe spotkanie w Opolu odbędzie się w piątek o godz. 18:00.
***
MKS Calisia Kalisz – AZS Politechnika Opolska 2:3 (27:25, 24:26, 27:29, 25:15, 15:17)
Calisia: Andrzejczak, Pytlarz, Grzanka, Grobys, Łukasiewicz, Isailović oraz Kuehn-Jarek (l), Głowiak, Łysiak, Drewniak.