W niedzielnym meczu z Azotami Puławy po prawie trzymiesięcznej przerwie wrócił do gry nasz prawoskrzydłowy, Mateusz Góralski. Cieszy mnie, że mogłem już pomóc chłopakom. Czułem głód gry, tęskniłem za piłką ręczną, za parkietem. – powiedział w pomeczowej wypowiedzi.
Ostatnim meczem Mateusza Góralski przed przerwą spowodowaną kontuzją był rozegrany 21 listopada wyjazdowy mecz z Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski, co daje prawie trzy miesiące bez gry.
Mnie cieszy, że mogłem już pomóc chłopakom. Czułem głód gry, tęskniłem za piłką ręczną, za parkietem, na szczęście uwinąłem się z powrotem w miarę sprawnie i już mogę tutaj, że tak powiem „latać” i pomagać chłopakom. – powiedział bezpośrednio po meczu.
Z Puławami Mateusz pojawił się na parkiecie na początku drugiej połowy zaliczając bardzo dobry powrót do gry, właściwie nie pokazując oznak dłuższej przerwy. Był motorem napędowym naszych akcji w ofensywie kończąc mecz z dorobkiem 6 bramek, pozwalając się zatrzymać świetnie dysponowanemu bramkarzowi Azotów, Mateuszowi Zembrzyckiemu zaledwie raz.
Co do meczu naprawdę szkoda, bo mieliśmy swoje sytuacje stuprocentowe, które tworzymy właśnie dzięki walce i zaangażowaniu w obronie. Niestety dzisiaj bramkarz gości skutecznie bronił nas w kontratakach, ale myślę, ze jeżeli ten element poprawimy to jesteśmy w stanie naprawdę wygrywać z takimi ekipami jak m.in. Azoty. Mecz był dobry w naszym wykonaniu, zabrakło niuansów. Można powiedzieć, że skuteczność jest najważniejsza, ale patrzymy też na inne aspekty. Serce było zostawione na parkiecie. – podsumował spotkanie z aktualnymi brązowymi medalistami PGNiG Superligi najlepszy strzelec naszego zespołu w ubiegłym sezonie.